Dzieci są naszymi najlepszymi krytykami.
Wczorajszy wieczór w domu Kasperowiczów zapowiadał się spokojnie. W ramach relaksu usiadłam z moją przyjaciółką modeliną i zaczęłam formować coś na wzór kotka. Szło opornie, bo czarny to nie mój kolor. Brudzi wszystko , nie oszczędza niczego. Ręce wydawało by się już czyściutkie zawsze zostawiają jakiś ślad w jasnej modelinie. Kotki miały mieć białe łapki, ale to przerosło moją cierpliwość ;o(. Jak już zdawało mi się ,że opanowałam ten żywioł, nadciągnął do pracowni prawdziwy kataklizm. Zuzia. Tak Zuzia powinni go nazwać synoptycy , za jakąś wielką wichurą Katriną.
Oczęta jak u aniołka, głosik cichutki - Mamo, śliczny kotek. To dla mnie.
Tak bez znaku zapytania. Tryb oznajmujący.
-Nie Pysiek to dla Pani. Pysiek z zadartym nosem wyszedł z pokoju.W międzyczasie powstał kolejny kotek.
-To dla mnie.
-Nie Pysiek do dla synka Pani.
-To dobrze bo jakiś zarozumiały ten kotek.
Powstał trzeci kotek.
- Ale śliczny kotek, To dla mnie.
-Nie Pysiek to dla Emilki Pani Ani.
Pysiek już nic nie powiedział. Trzasnął drzwiami i tyle go widziałam. Przeszło tornado. A jak, to po tornadzie , nastała wielka cisza. Dziecko się do mnie nie odzywa. Coś tam zagadywałam,że czarnej modeliny nie mam, trzeba czekać na dostawę, ale nie na wiele to się zdało. Inny nie wchodzi w grę,a na czarną trzeba czekać.
Postanowiłam w nocy uszyć pościel dla Pysiowego kotka. Zadowolona z siebie, w końcu nie każdy kotek ma myszkową pościel. Rano pobudka.Pierwsze słowa małego Pyśka.
-Była dostawa modeliny?
Pościel nie pomogła.
-Małpkowa ładniejsza.( Pościel małpki Julki) .
I tak o to okazałam się matką niedoskonałą.
A to kotki ,które narobiły nie małego zamieszania. NIEGRZECZNE KOCURKI.
Dwa pierwsze powstały w ramach wymianki z Anią.
Ostatni to prezent urodzinowy dla Emilki Ani , koniecznie z fioletowymi dodatkami.
Z nowości, nowe pyszczki, bo miały być białe i wąsiki, tak same się tam pchały ;o)
Moje kocie zgłaszam do wyzwania Addicted to crafts
Wczorajszy wieczór w domu Kasperowiczów zapowiadał się spokojnie. W ramach relaksu usiadłam z moją przyjaciółką modeliną i zaczęłam formować coś na wzór kotka. Szło opornie, bo czarny to nie mój kolor. Brudzi wszystko , nie oszczędza niczego. Ręce wydawało by się już czyściutkie zawsze zostawiają jakiś ślad w jasnej modelinie. Kotki miały mieć białe łapki, ale to przerosło moją cierpliwość ;o(. Jak już zdawało mi się ,że opanowałam ten żywioł, nadciągnął do pracowni prawdziwy kataklizm. Zuzia. Tak Zuzia powinni go nazwać synoptycy , za jakąś wielką wichurą Katriną.
Oczęta jak u aniołka, głosik cichutki - Mamo, śliczny kotek. To dla mnie.
Tak bez znaku zapytania. Tryb oznajmujący.
-Nie Pysiek to dla Pani. Pysiek z zadartym nosem wyszedł z pokoju.W międzyczasie powstał kolejny kotek.
-To dla mnie.
-Nie Pysiek do dla synka Pani.
-To dobrze bo jakiś zarozumiały ten kotek.
Powstał trzeci kotek.
- Ale śliczny kotek, To dla mnie.
-Nie Pysiek to dla Emilki Pani Ani.
Pysiek już nic nie powiedział. Trzasnął drzwiami i tyle go widziałam. Przeszło tornado. A jak, to po tornadzie , nastała wielka cisza. Dziecko się do mnie nie odzywa. Coś tam zagadywałam,że czarnej modeliny nie mam, trzeba czekać na dostawę, ale nie na wiele to się zdało. Inny nie wchodzi w grę,a na czarną trzeba czekać.
Postanowiłam w nocy uszyć pościel dla Pysiowego kotka. Zadowolona z siebie, w końcu nie każdy kotek ma myszkową pościel. Rano pobudka.Pierwsze słowa małego Pyśka.
-Była dostawa modeliny?
Pościel nie pomogła.
-Małpkowa ładniejsza.( Pościel małpki Julki) .
I tak o to okazałam się matką niedoskonałą.
A to kotki ,które narobiły nie małego zamieszania. NIEGRZECZNE KOCURKI.
Dwa pierwsze powstały w ramach wymianki z Anią.
Ostatni to prezent urodzinowy dla Emilki Ani , koniecznie z fioletowymi dodatkami.
Z nowości, nowe pyszczki, bo miały być białe i wąsiki, tak same się tam pchały ;o)
Brelok dla chłopca.
I kolejna kocia dama z jasnym noskiem.
I nieszczęsna pościel w myszki. Kotek wydaje się być zadowolony. Przy okazji odnowiłam mu kołyskę, która dostała nowy szary kolor, fioletowy jakoś do niego nie pasował, choć to kotek transwestyta.
Został zrobiony na przez kot bury, na wzór naszego domowego kotka. Nie ma nawet jednego oka , tak jak nasz Farciarz,który został przechrzczony na Zuzię mimo ,że to wielkie chłopczysko.
A Zuzia bardzo lubi przebieranki w lalkowe sukienki.
Kocio jest idealny. Do spania, na wycieczki. leciutki i mięciutki, zwija się w kuleczkę.
Nieidealna mama.
Moje kocie zgłaszam do wyzwania Addicted to crafts
Ale super pomysł....bardzo mi się podoba....kociak i kłębuszek nici....rewelacja :)
OdpowiedzUsuńJa się Zuzi wcale nie dziwię, sama bym się rzuciła na takie kociaki z nadzieją, że mi się trafią ;) Nie dość, że kociara jestem, to jeszcze te kłębuszki urocze, symbole dziewiarki :D Piękności!
OdpowiedzUsuńA Temat mi się zaraz skojarzył z wyzwaniem, które Dziewczyny z Addicted to Crafts organizują właśnie ;)
bym zapomniała, już się zgłosiliśmy ;o)
UsuńA ja nie znam idealnych mam;-))) Kociaki jak wszystko spod Twoich łapek idealne;-))
OdpowiedzUsuńKochana kocia grupa psotnikowa:))
OdpowiedzUsuńPiękności wychodzą spod Twoich łapek, podziwiam:)
Serdeczności ślę!
Kamila
no bo kotki to my wszyscy kochamy...
OdpowiedzUsuńtak, tak, twoje na pewno, pamiętam pamiętam te porteczki ;o)
Usuńcudne kociaki :)!
OdpowiedzUsuńNo nieeee..... jak można takie cudniaste kociątka stworzyć? Ja tam się wcale huraganowi nie dziwie, że przeszedł CI przez pracownie. Powodzenia a wyzwaniu :).
OdpowiedzUsuńKotki śliczne :)
OdpowiedzUsuńSliczne kicie :-) Nie dziwie sie, ze sie corcia obrazila, ze takiej nie dostala ;-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudne te kociaki, a rudego miałabyś chęć dla mnie ulepić... tak w ramach jakiejś prywatnej wymianki może ???
OdpowiedzUsuńjasiulowa :-D
Piecyku!!! bombowe kociaki!!!
OdpowiedzUsuńA z tą wyrodną mamą, to znam ten ból, bo moja mama szyła kiedyś zabawki, ubranka itp. i też w kółko dopytywałam się czy to dla mnie :) Mimo że mama szyła dla mnie naprawdę dużo, ja zawsze czułam jakiś niedosyt ;))) Kiedyś przyszła do mamy "pani-ciocia", na miarę, a mama wtedy szyła dla niej żakiet. Tamta się mizdrzyła w nowym ciuszku, a ja jak zwykle byłam zła, że to nie dla mnie :) zapytała się mnie czy mi się podoba, a ja odpaliłam coś w stylu, że to okropna, stara marynara. "Pani-ciocia" pamięta mi to do dziś, a minęło ponad 30 lat ;))) Musiało jej to w pięty pójść ;))) Buźki!!
moja też szyła, tylko mało dla mnie ;o(
Usuńkoty
OdpowiedzUsuńpięke kociaczki i jakie pełe uroku i humoru. Brawo!
OdpowiedzUsuńihihihihi cudne te Wasze kocury .. i te modelinowe i piękny szyty przez Kota Burego ;)) ja ostatnio przerabiałam kołyskę więc chwilowo zażaleń brak , ale pewnie niedługo i mnie dopadnie minka nieszczęśnika :))) Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńa u mnie mają tyle pomysłów na minutę, chyba tyle samo co mama? więc skądś się to wzięło ;o)
UsuńJakie śliczne... gratulacje! Kocie mordki tak optymistyczne, aż cieplej na sercu.
OdpowiedzUsuńto i mi się weselej zrobiło ;o)
Usuńpiękne te Wasze kocie :)
OdpowiedzUsuńKinguś, moja czarnulka to wypisz wymaluj nasza Kircia!! Cudowna, ale będzie radość, mnie już ucieszyłaś:)
OdpowiedzUsuńNo to kamień z serca. Jutro jak m. dotrze na pocztę to przesyłka wylatuje. Jak się nie uda to w poniedziałek. Zdążymy na urodziny?
UsuńSpokojnie, w czwartek:)) Dziękuję, Kochana:)
UsuńGenialne kotki:)
OdpowiedzUsuńO nie! O ja Cie ! Ja je kocham, no kocham te słodziaki !
OdpowiedzUsuńPrzecudne kociaki, wspaniałe ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAleż słodkie te twoje kociaki a ja mam z córcią tak samo....mamo uszyjesz mi i jakoś tak zostaje ,że zawsze coś innego do zrobienia:-(((życie...buziaki
OdpowiedzUsuńJakie słodziackie :o będą w sklepie?
OdpowiedzUsuńMoże bliżej dnia dziecka, teraz w kolejce czeka parę prac na wykończeniu. Ale zawsze można na emial, zamówić, Piecyk.
UsuńCudne słodziaki. Że też akurat czarnej modeliny zabrakło :(
OdpowiedzUsuńKOTY są obłędne:)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię Zuzi, że chciała je tylko dla siebie. Zrobiłabym to samo:)
Urocze kociaki :)
OdpowiedzUsuńŚwietne są :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dziewczyny, które otrzymają kociaki, nie będą miały za dużych wyrzutów sumienia :)
OdpowiedzUsuńzrób jednego dla Pyśka, no zrób!
...to zamówię u Ciebie coś z kłębuszkami!!! ;)))
Mnie wyrzuty sumienia już zjadają ... ;) To może w zamian Pyśka ucieszy szydełkowy kotek???
UsuńU mnie mniej więcej w tym samym czasie też było podobnie, na szczęście włóczki wystarczyło na kolejnego kotka dla Julki :)))
A tych czarnych Cudeniek nie możemy się doczekać :)))
Ty mnie na nerw nie siadaj kochana. Bo ja kotki mam ale się zastanawiam co ja ci mam dorobić, bo tyle cudności dostałam,że nic tylko się odwdzięczać hi hi, A o kotka się nie martw dziecko już się odzywa modelina jest.
UsuńPiękne i takie słodziaki !!!
OdpowiedzUsuńprzepiękne te kociaki wyszły :-). pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudowne są! Wszystkie! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKotki śliczne :)
OdpowiedzUsuńByła już dostawa? ;) Też chcę.
OdpowiedzUsuńBezpazury! Kocham Cię!!!
Słodki kotek:) miau...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Ale cudne te kociaki :) przecudne :)
OdpowiedzUsuńJak tu u ciebie cieplo i przyjemnie i jeszcze takie cudeńka!
OdpowiedzUsuńpiękne, super pomysł :)
OdpowiedzUsuń