Nie oszukałabym , stwierdzając,że nie znudziły by mi się jabłka. Nawet gdybym miała je jeść co dzień.
Potrafię zjeść ich ogromną ilość na raz. Najbardziej lubię, pierwsze letnie odmiany. A miłością bezwzględną kocham mekintosze,które już tak trudno znaleźć na targach. Stare cudowne odmiany zastępowane są nowymi ,które co prawda rosną większe i czerwieńsze ale smakiem nie dorastają im do pięt. Najwspanialsze jabłka zbieramy pożną jesienią. Mąż przywozi je, ze starych zdziczałych drzewek, które sadził kilkanaście lat temu w zagajniku dla pszczół. Pokrzywy rosną tam po brodę,ale mój m.dzielnie tam brnie i przywozi największy skarb. Jabłka wielkie,czerwone,zdrowe i twarde, w piwnicy leżeć mogły by bardzo długo, gdyby ich ktoś nie zjadł... I kolejne, które czerwieni nabierają dopiero po przymrozkach. To właśnie te jabłonie które widzicie bez liści. Zjawiskowe wrażenie dla mnie każdego roku. Można by było stać w nieskończoność i podziwiać tą bordo czerwień. Jabłonie kocham za kwiaty. A naszą prywatą jabłoń,choć owoce ma paskudne, ratowaliśmy 2 lata. Drzewko jest wiekowe,ma kruche zmurszałe gałęzie. W zeszłe lato powycinałam jej wszystkie suche konary i okazało się ,że pod koronę można wstawić duży stół,przykryć ceratą w czerwoną krateczkę. Ona odwdzięczyła się pięknym odbiciem i pościła szpaler nowych gałązek, które zwisały jak parasol do samej trawy. A my całe lato mieliśmy wspaniałe miejsce na obiady domowe, oczywiście z kompotem z jabłek i miętą, która rośnie wszędzie wokół jak szalona.
Brelok i naszyjnik z chrupiącymi jabłkami z laską cynamonu.
Potrafię zjeść ich ogromną ilość na raz. Najbardziej lubię, pierwsze letnie odmiany. A miłością bezwzględną kocham mekintosze,które już tak trudno znaleźć na targach. Stare cudowne odmiany zastępowane są nowymi ,które co prawda rosną większe i czerwieńsze ale smakiem nie dorastają im do pięt. Najwspanialsze jabłka zbieramy pożną jesienią. Mąż przywozi je, ze starych zdziczałych drzewek, które sadził kilkanaście lat temu w zagajniku dla pszczół. Pokrzywy rosną tam po brodę,ale mój m.dzielnie tam brnie i przywozi największy skarb. Jabłka wielkie,czerwone,zdrowe i twarde, w piwnicy leżeć mogły by bardzo długo, gdyby ich ktoś nie zjadł... I kolejne, które czerwieni nabierają dopiero po przymrozkach. To właśnie te jabłonie które widzicie bez liści. Zjawiskowe wrażenie dla mnie każdego roku. Można by było stać w nieskończoność i podziwiać tą bordo czerwień. Jabłonie kocham za kwiaty. A naszą prywatą jabłoń,choć owoce ma paskudne, ratowaliśmy 2 lata. Drzewko jest wiekowe,ma kruche zmurszałe gałęzie. W zeszłe lato powycinałam jej wszystkie suche konary i okazało się ,że pod koronę można wstawić duży stół,przykryć ceratą w czerwoną krateczkę. Ona odwdzięczyła się pięknym odbiciem i pościła szpaler nowych gałązek, które zwisały jak parasol do samej trawy. A my całe lato mieliśmy wspaniałe miejsce na obiady domowe, oczywiście z kompotem z jabłek i miętą, która rośnie wszędzie wokół jak szalona.
Brelok i naszyjnik z chrupiącymi jabłkami z laską cynamonu.
Cynamon też z modeliny? ;o
OdpowiedzUsuńOoooo! to ja wiem o czym Piecyku piszesz, bo w zagłębiu jabłkowym mieszkam i jeszcze mamy w pobliżu Hortex. Jesienią nasz świat pachnie szarlotką :)
OdpowiedzUsuńPiękne breloki i zdjęcia jabłoni. A wizja starej jabłonki tak urokliwa, że aż zazdroszczę ;) U nas było jedno drzewo dające cień, ale mój teść, któremu czasem się nudzi ma dwa hobby. Walka z kretem, który przez całą zimę codziennie rano zostawia dla niego nowy kopczyk do zadeptania i przycinanie drzewek. I z przepięknej ogromnej wierzby płaczącej zrobił drzewo wisielców czyli zostawił goły pień.
OdpowiedzUsuńJak zawsze Twoje prace robią wrażenie.Są takie realistyczne....a jbłka też lubię:)))Uwielbiam:))
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia Kinguś!!! Szczególnie tych bezlistnych jabłonek :D
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam jabłka i marzę o takich obiadkach pod jabłonią, ale na nie przyjdzie mi parę latek poczekać, bo nasze jabłonki dopiero co posadziliśmy na jesień :D
pozdrawiam cieplutko!!!
Jak jabłko to szarlotka i cynamon.Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńśliczności :-). takie do schrupania. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj zapachniało mi wakacjami. Śliczne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie:))
Cudowne zdjęcia, Kinga, naprawdę cudowne:)
OdpowiedzUsuńA jabłko to wspaniały owoc. Bo taki...nasz.
Śliczny breloczek , jabłuszka jak żywe :)
OdpowiedzUsuńoch ten Twój opis.... rozmarzyłam się o lecie :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mogę jeść tak bezpośrednio jabłek - tzn wgryźć się w nie, bo mam aparat na zębach..... czekam aż go ściągnę :D
ja tez kocham jabłka :) cudne t Twoje :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiame zywe i te
Prześliczny breloczek i naszyjnik♥ A zdjęcia jabłek urocze!
OdpowiedzUsuńmmm jabuszka mniam uwielbiam i te zdjęcia takie letnie przypominają moje wakacje u babci...kiedy to było...breloki cudowne:-)buziaki dla Piecyków
OdpowiedzUsuńjakie to piekne!jestem pod wrazeniem!
OdpowiedzUsuńGenialny cynamon :D
OdpowiedzUsuńjabłka są wręcz obłędne w biżuteryjnej odsłonie! wręcz do schrupania:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Em
To prawda, że gdzieś znikają mekintosze, glostery, również moje ulubione.
OdpowiedzUsuńA kwitnąca jabłoń - najpiękniejsza.