Lekcja anatomii.
Był taki czas w moim ,życiu , gdzie cały semestr spędziłam w prosektorium, dawno to i nie prawda, ale kilka dni temu miałam okazję przypomnieć sobie te czasy. Jako dobra mama,kilka razy sprawdzam w nocy pokoje dzieci. Zajrzę, pocałuję, przykryję rozkopane nóżki. Tak też i było trzy dni temu. Przyzwyczajenie jest silne i nie omijam nawet moich dwunastoletnich pociech. Wydawało mi się,że wypracowałam sobie już ich upodobanie do porządku. Poskładania ubrań wieczorem, naszykowania nowej bielizny na przyszły dzień. Jakże wielkim było moje zdziwienie gdy po wejściu do pokoju ległam jak długa. Żałować tylko trzeba by było,że nie miałam widowni podczas tego spektaklu. Bo widok musiał być nie ziemski. Łubudu...obudziło starszyznę. Leniwie podniosły powieki,Marlena zapaliła lampkę.-Mamo co robisz na podłodze?
Na język cisnęło mi się dużo niecenzuralnych powiedzonek? -A jak myślisz? -Podziwiam gwiazdy!!!
Nie ważne,że matka leży na podłodze i skręca się z bólu. Nikt nie śpieszy z pomocą, nie wyciąga ręki, by podnieść obolałą kobietę. - A co ty robisz u nas w nocy, w pokoju? - Chciałam was pocałować i przykryć kocami. Wyję już jak bóbr. I wiecie co wtedy zobaczyłam? Ten sam widok jaki można oglądać ,kiedy mama całuje przed szkołą swojego synka, którego właśnie przyprowadziła. Wielkie o fuuuujjjj!.
Odcięłam zatem pępowinę, na razie pomału, bez rewolucji. Na pocieszenie zostały mi jeszcze mniejsze szkraby. Mi została po całym zdarzeniu, lekcja anatomii. Następnego dnia dobrze czułam tyłek, plecy,a do tego przy upadaniu musiałam tak napiąć mięśnie,że przypomniałam sobie o ich istnieniu. Najdotkliwiej mięśnie brzucha. Uważajcie na dorastającą młodzież,na porozwalane ciuchy na podłodze, bo nigdy nie wiadomo gdzie jaka szmata na was zamach weźmie!!!
Praca szła jak po grudzie, bo siedzieć nie bardzo było jak. Ale oś tam robiłam. Wczorajszy wieczór zaowocował m&M-sami.
Pamiętacie notesik ... TU
Na pewno powstanie jeszcze kilka gadżetów, bo urodziny dziewczynek się zbliżają wielkimi krokami. Może jakieś lustereczka?
Był taki czas w moim ,życiu , gdzie cały semestr spędziłam w prosektorium, dawno to i nie prawda, ale kilka dni temu miałam okazję przypomnieć sobie te czasy. Jako dobra mama,kilka razy sprawdzam w nocy pokoje dzieci. Zajrzę, pocałuję, przykryję rozkopane nóżki. Tak też i było trzy dni temu. Przyzwyczajenie jest silne i nie omijam nawet moich dwunastoletnich pociech. Wydawało mi się,że wypracowałam sobie już ich upodobanie do porządku. Poskładania ubrań wieczorem, naszykowania nowej bielizny na przyszły dzień. Jakże wielkim było moje zdziwienie gdy po wejściu do pokoju ległam jak długa. Żałować tylko trzeba by było,że nie miałam widowni podczas tego spektaklu. Bo widok musiał być nie ziemski. Łubudu...obudziło starszyznę. Leniwie podniosły powieki,Marlena zapaliła lampkę.-Mamo co robisz na podłodze?
Na język cisnęło mi się dużo niecenzuralnych powiedzonek? -A jak myślisz? -Podziwiam gwiazdy!!!
Nie ważne,że matka leży na podłodze i skręca się z bólu. Nikt nie śpieszy z pomocą, nie wyciąga ręki, by podnieść obolałą kobietę. - A co ty robisz u nas w nocy, w pokoju? - Chciałam was pocałować i przykryć kocami. Wyję już jak bóbr. I wiecie co wtedy zobaczyłam? Ten sam widok jaki można oglądać ,kiedy mama całuje przed szkołą swojego synka, którego właśnie przyprowadziła. Wielkie o fuuuujjjj!.
Odcięłam zatem pępowinę, na razie pomału, bez rewolucji. Na pocieszenie zostały mi jeszcze mniejsze szkraby. Mi została po całym zdarzeniu, lekcja anatomii. Następnego dnia dobrze czułam tyłek, plecy,a do tego przy upadaniu musiałam tak napiąć mięśnie,że przypomniałam sobie o ich istnieniu. Najdotkliwiej mięśnie brzucha. Uważajcie na dorastającą młodzież,na porozwalane ciuchy na podłodze, bo nigdy nie wiadomo gdzie jaka szmata na was zamach weźmie!!!
Praca szła jak po grudzie, bo siedzieć nie bardzo było jak. Ale oś tam robiłam. Wczorajszy wieczór zaowocował m&M-sami.
Pamiętacie notesik ... TU
Na pewno powstanie jeszcze kilka gadżetów, bo urodziny dziewczynek się zbliżają wielkimi krokami. Może jakieś lustereczka?
Buziaki Piecyki!!!
Przepraszam, ale się uśmiałam- o mama robi na podłodze?
OdpowiedzUsuńCukierasy na osłodę śliczne.
ihihihihi się uśmiałam :))) Ale i ja ostatnio zrobiłam wygibajtusa , ale ja ćwicząc na piłce ihihihihi to się rodzinka uśmiała !! niektórzy prawie do łez :))) pozdrowionka ..
OdpowiedzUsuńJa też się uśmiechnęłam
OdpowiedzUsuńAle robi się kolorowo i apetycznie u Ciebie :***
Uściski
Czaderskie m&m`sy !
OdpowiedzUsuńto Ci się przytrafiło... i nawet nie strasz,że to już bo moja 10 lat skończyła a młodszego przytulaka nie mam:-(((cukierki słodziutkie...pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńPrzysłowie mówi " nie śmiej się dziadku z czyjego przypadku" ale jak się nie śmiać post rewelacyjny . Przygoda sama w sobie trochę nie do śmiechu - a cukierasy świetne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przesłodkie breloczki:) Niezłą miałaś przygodę:P
OdpowiedzUsuńDobrze,że nic się nie stało. Cukierasy do schrupania :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za uśmiech na mojej twarzy. Brak pomocy od rodziny też kiedyś odczułam. Zachciało mi się gimnastyki, ległam na podłodze pomachałam rękami, nogami i inne taki wygibasy i za nic wstać nie mogłam. Nieporadnie machałam kończynami , wiłam się na dywanie, a kochani moi myśleli że to ciągle gimnastyka. Cukierasy cudne, te z ciemnym ciachem i czekoladą. :)
OdpowiedzUsuńZnam ten bòl... ja już mam odciętą pępowinę u starszych pociech od dawna .Całe szczęście że posiadam jeszcze jedno małe dziecię. A słodkości w Twoim wykonaniu są perfekcyjnie słodkie a przy tym nie idą w boczki :-) pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńJakie smakowitości!!!!!
OdpowiedzUsuńHa! i przypomniałaś mi, jak mieliśmy boksera - psa ma się rozumieć, który, kiedy ktoś z nas podchodził do okna skradał się po cichutku i kładł pod nogami, tuż za nami, nie raz wywinęłam orła przez niego :)
ale super..jak prawdziwe do zjedzenia!:D extra!
OdpowiedzUsuńNo widzisz a mnie ostatnio szafka zaatakowała.... a jak!!!!! Ja już po ciemku do Myszki do pokoju nie wchodzę, od kiedy rozdeptałam lalce łóżeczko! teraz tylko po widnemu bo wszystkiego się można spodziewać, pomimo iż przecież jak szła spać to wszystko było na swoim miejscu:)
OdpowiedzUsuńdobrze,że nic poważniejszego się nie stało...
Cukieraski takie do schrupania:)
Oj to dobrze, a już się bałam ze tylko ja tak z dziećmi mam - ze zaglądam do nich po zasnieciu:-) co prawda moje młodsze od Twoich i wiedzą że do nich zaglądam. Może jakby dziewczyny wiedziały ze do nich zaglądasz to nie tylko by się nie zdziwily co robisz na podłodze ale i by z podłogi posprzataly:-) Trzeba okazywać uczucia i się ich nie wstydzić, mówić kocham i przytulać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńI moje wiedzą, tylko może jak człowiek zaspany to mało kojarzy faktów. A Piecyki nie wstydzą się swoich uczuć ,i kocham też się nie wstydzą powiedzieć.
UsuńPiecyku uśmiałam się do łez hihiihi, ale bólu nie zazdroszczę, ja niestety również należę do tych mam, które same siebie oplątują pępowiną, aż oddychać nie mogą a później są zdziwione jak słyszą " mamo no! weź się, idź już, poradzę sobie" :) ... uściski dla Ciebie i Twoich pociech..... emenemsy uwielbiam! boskie są!! :)
OdpowiedzUsuńKinga, Ty unikaj niebezpiecznych miejsc ;))
OdpowiedzUsuńO Twoje kolorowe breloczki przeurocze!
przecudne!fajnie ze tu trafilam:)
OdpowiedzUsuń